Tak ekscytującego i wyczekiwanego tygodnia mody Paryż chyba jeszcze nie widział. Dior i Yves Saint Laurent (a raczej Saint Laurent) zaprezentowali kolekcje nowych głównych projektantów, którzy przynieśli ze sobą wiele niespodzianek i powiew nowoczesnej świeżości. Tymczasem kolekcję Chanel przygotował Karl Lagerfeld, który pokazał, że pomimo leciwego wieku może pochwalić się śmiałymi pomysłami godnymi swoich młodszych kolegów po fachu.
Po raz kolejny Grand Palais wypełnił się kilkoma setkami widzów, ale także olbrzymimi wiatrakami i panelami słonecznymi służącymi za wybieg. Energia wypełniała całą przestrzeń!
Kolekcję rozpoczęły kreacje w klasycznych kolorach czerni i bieli. Koktajlowe sukienki, obcisłe spodnie i krótkie żakiety zachwycały nienagannym wykonaniem i detalami z pereł. Oczywiście nie zabrakło wzorzystych krat i kwiatowych aplikacji, które świetnie prezentowały się na długich sukniach oraz tunikach w stylu over-sized. Oprócz bieli i czerni pojawiły się także pudrowe róże, kobaltowy błękit jak również fiolet.
Niezapomniane okazały się także akcesoria: niezwykła torebka wykonana z hula-hop czy bogata perłowa biżuteria podkreślająca znaczenie światła i niezwykłej energii, która od zawsze towarzyszy stylowi Chanel.
Lagerfeld potwierdził kolekcją i niezwykle śmiałym pokazem, że nie można go ignorować i zapowiedział, że jeszcze nie raz będziemy zachwycać się jego dziełem.
MB