Wszyscy wiemy, że edukacja jest ważna. Niektórzy jednak wzięli sobie ten fakt za bardzo do serca i postawili naukę bez kompromisów oraz nie zważając na związane z nią poświęcenia. Brytyjscy rodzice desperacko próbują posłać swoje dzieci do topowych prywatnych szkół. Stosują wszelkie możliwe metody, w bój o miejsce w tej najlepszej angażując oczywiście dzieci. Bez taryfy ulgowej.
Aby dostać się do najbardziej rozchwytywanych płatnych szkół w Wielkiej Brytanii, dorośli gotowi są nawet na to aby dzieci dojeżdżały kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Dotyczy to wszystkich szczebli szkolnictwa, zarówno podstawówek jak i szkół wyższych. Matek i ojców nie odstraszają nawet wysokie opłaty za czesne (zobacz też: Suri Cruise idzie do szkoły).
W ciągu ostatniego roku nagle wzrosła liczba lekcji udzielanych przez korepetytorów, którzy mają przygotować kandydatów do egzaminów wstępnych. W niektórych rejonach kraju ponad połowa rodzin regularnie posyłała dzieci na takie dodatkowe zajęcia. Dzieci uczą się na 2 etapy: uczęszczając do obecnych placówek a gdy w nich skończą lekcje, zaczynają pracę nad dostaniem się do szkół prywatnych. Nierzadko siedzą nad książkami (Kiedy e-booki?) i testami po nocach, indoktrynowani przez dorosłych.
Pedagodzy zaczęli już bić na alarm. Próbują zwrócić uwagę rodzicom, żeby odpuścili trochę swoich pociechom i oddali im chociaż część dzieciństwa.
EM