Są faceci chodzący w legginsach i rajstopach, byli i chodzący w szpilkach. A konkretniej – jeżdżący konno w butach na obcasach. Nosili je jeźdźcy z Persji, raczej nie przewidując, że ich styl znajdzie swoich naśladowców, i to zarówno pod koniec XVI, jak i w XXI wieku.
Obcasy dotarły do Europy w 1599 roku, gdy perscy dyplomaci, w poszukiwaniu sojuszników, odwiedzili Stary Kontynent. Później nosił je choćby niezbyt wysoki król Ludwik XIV. Wówczas buty na obcasach zarezerwowane były dla arystokracji. Z czasem zainteresowały się nimi walczące o równouprawnienie i upodabniające się do mężczyzn panie. Pod koniec XVIII wieku obuwie męskie pozbawione było wysokich obcasów, choć wyjątek stanowiły buty kowbojskie i noszone na scenie przez gwiazdy rocka.
Historia butów na obcasie jest dosyć zawiła. Co jakiś czas wychodziły z mody i wracały do niej. W latach 50. ubiegłego wieku noszące je panie utożsamiane były z prostytutkami. Wówczas szpilki produkował Christian Dior. Szybko pokochały je gwiazdy, z Marilyn Monroe na czele. - Nie wiem, kto wymyślił szpilki, ale wszystkie kobiety zawdzięczają mu sporo – powiedziała pewnego razu i nie minęła się z prawdą: szpilki dodają paniom kobiecości i seksapilu. Czego zatem dostarczają one dzisiaj panom?
Wielkiego powrotu męskich butów na obcasach ogłosić jeszcze nie można. Na razie projektują je nieliczni, np. Rad Hourani, który skupił się na tworzeniu kolekcji unisex. Niewątpliwie jednak męskich obcasów i szpilek przybywa . Dostępne są zarówno modele dość toporne i utrzymane w czerni, jak i kolorowe, lakierowane kozaki . Kosztują one od 250 zł wzwyż.
Rad Hourani za parę butów każe sobie płacić ponad tysiąc dolarów. Męskich szpilek nie brakuje także na Amazonie .
MM