John Galliano powraca. Niestety nie tylko do projektowania, ale także na salę sądową.
Nazwisko byłego kreatora domu mody Dior pojawia się ostatnio w mediach bardzo regularnie. Najpierw za sprawą przyjacielskiego gestu Oscara De La Renty, który zaprosił Galliano do swojego nowojorskiego studia, a teraz z powodu procesu, który Brytyjczyk wytoczył przeciwko byłemu pracodawcy.
O tym, że John Galliano zamierza pójść z władzami Diora do sądu pisaliśmy już w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy informacja była niepotwierdzona i nikt nie zdradzał szczegółów. Dziś wiadomo już, że proces się odbędzie i Galliano zażąda wysokiego odszkodowania.
Prawnik reprezentujący Johna Galliano już mówi o pierwszym zwycięstwie. Chodzi o fakt, że francuski sąd pracy uznał, iż pozew kwalifikuje się do rozpatrzenia i wysłucha skarg projektanta.
Galliano przez 15 lat projektował kolekcje dla domu mody Dior. Został zwolniony w 2011 roku po głośnym, antysemickim incydencie w paryskiej kawiarni. Kilka miesięcy później projektanta zwolniono również z firmy sygnowanej jego własnym nazwiskiem, a będącej – w 91 procentach – w posiadaniu firmy Christian Dior. Za chuligański wybryk Galliano stanął przed sądem. We wrześniu został uznany winnym zarzucanych mu czynów, z czym się zgodził, przeprosił i udał się na długi odwyk.
Teraz wraca i domaga się zadośćuczynienia. Jest zdania, że jego zwolnienie było bezpodstawne. Nie padają konkretne kwoty (najczęściej mówi się o 6 milionach euro), ale prawniczka Galliano jasno dała do zrozumienia, że skoro jej klient zarabiał ponad 3 miliony euro rocznie, teraz będzie domagać się konkretnej sumy. Jakiej, zależy od sądu i linii obrony, w której ważnym argumentem będzie zdrowie Galliano.
Roczna pensja Johna Galliano od marki Christian Dior wynosiła 1 milion euro plus dodatki w wysokości około 700 tysięcy euro i udział w sprzedaży. Projektant otrzymywał również pieniądze na ubrania na oficjalne wystąpienia w kwocie 90 tysięcy euro. Do tego dochodziła pensja drugiej marki – 2 miliony euro plus 70 tysięcy euro dodatku.
AW