Puszyste kobiety kochają modę. Pokazywaliśmy wam to już kilka razy – pisząc o blogerach, kolekcji Marca Jacobsa, rozmawiając z projektantami czy opisując historię modelki plus size (zobacz też: Blogerki plus-size dochodzą do głosu). I zrobimy to kolejny raz, bo w połowie lutego Londyn zdominowała moda w różnych rozmiarach. W Shoreditch Town Hall w dniach 15-16 lutego odbył się pierwszy oficjalny British Plus-Size Fashion Weekend. Powtórka – za rok.
W Shoreditch Town Hall swoje kolekcje dla kobiet w rozmiarze 40 i większych zaprezentowało 13 marek: Simply Be, Syreeta Badu, Live Unlimited, Carolyn de la Drapiere, Curvissa, Pauline et Julie, Swimsuits For All, Lucabella, Anna Scholz, One One Three, Cult of California, Scarlett and Jo oraz GETS. Modelki plus size pojawiły się w sukienkach, szortach i bikini, choć niekiedy określenie plus size mogło być dla nich wręcz krzywdzące.
Pokazom mody towarzyszyły ze swoimi poradami blogerki oraz dyskusje. Czy rozmiar 38 to już plus size? - pytały się niektóre uczestniczki. W tej kwestii pojawiły się różne głosy, raczej przeciwne tej tezie niż zgadzające się z nią. Ale i tak na wybieg wkroczyły także kobiety, które puszyste wcale nie są. Dlaczego? Mimo idei wydarzenia, biorący w nim udział projektanci widocznie postanowili pokazać swoje stroje na modelkach możliwie najszczuplejszych. Kategoryzowanie kobiet noszących M-ki jako puszyste jest czymś, co w kolejnej edycji imprezy należałoby poprawić.
W przedsięwzięciu siły połączyły blogerka Remi Ray oraz Rianne Ward z Evolve International Media LTD. Same zmagające się z uwięzieniem w świecie szczupłych kobiet, postanowiły stworzyć możliwość kobietom puszystym, które na pokazach London Fashion Week poza inspiracjami nie mają czego szukać. Czy mogłyby to zrobić inaczej? Cóż, z właściwym tygodniem mody nie wygrają, ale do Londynu widać zmierzają nie tylko amerykańscy kupcy , ale i kobiety o pełniejszych kształtach.
MM