Wielkie domy mody i liczące się marki ściągają logo ze swoich produktów. Nadchodzi era luksusu bez rzucającej się w oczy metki. Trend pojawił się już jakiś czas temu i niektórzy wiązali go z kryzysem, który skierował klientów w stronę uniwersalnej i ponadczasowej klasyki oraz modowego, dalekiego od krzyczących metek minimalizmu. Trend jest coraz silniejszy i wygląda na to, że czekają nas sezony bez wielkiego logo.
Szefowie Gucci – marki kojarzonej z literą G wypisywaną na absolutnie wszystkim – przyznali niedawno, że dyskretniejsze podpisywanie zaczyna się coraz bardziej opłacać. Francois-Henri Pinault, szef francuskiej firmy PPR, która skupia luksusowe marki, stwierdził, że grupa zaczyna stawiać na wyrafinowanie i subtelność, zamiast na wielkie sygnatury. Ludzie zmienili swój stosunek do luksusu. To już nie wielka, lśniąca blacha ze słynnymi literami, czy multiplikowany podpis projektanta. Klienci chcą nienagannej jakości i skromnej, tradycyjnie pojmowanej elegancji. Wyraźnie widać zmieniające się tendencje wśród zamożnych kupujących.
Oczywiście nie ma się co łudzić, że wielkie marki zrezygnują z wielkiego logo. Azja (i niektóre polskie gwiazdki) nie są w stanie obejść się bez widocznej metki. Z całą pewnością jednak mniej markowej krzykliwości będzie na wybiegach i w europejskich butikach. Z nadzieją, że trend podchwycą Polacy, mocno kibicuję dyskretnemu luksusowi.
Źródło: Telegraph
Zdjęcia: Forum
AW