To zupełnie nowa moda, która pojawiała się rok temu w Szwecji. Lunch Beat - bo taką nazwę noszą imprezy w przerwie na lunch, pozwalają na godzinę oderwać się od pracy i zrelaksować przy tanecznej muzyce. Przychodząc do klubu trzeba być przygotowanym na wydatek rzędu 20-30 zł, który pokrywa koszty szybkiego posiłku i opłaty za wynajętą salę.
Za oceanem jeden z nowojorskich serwisów kulturalnych, rozpoczął podobny cykl imprez dla pracowników biur pod nazwą „Lunch break”, które odbywają się w każdy piątek między 13-tą a 14-tą. Uczestnicy otrzymują bilety na darmowy bezalkoholowy drink lub poncz oraz przy wyjściu torebkę z kanapką z masłem orzechowym oraz jabłko.
Imprezy cieszą się coraz większym zainteresowaniem, ponieważ nie tylko pozwalają się zrelaksować przy muzyce, ale i spędzić aktywnie chwilę czasu. Jak przekonują stali bywalcy Lunch break, różni się on od zwykłej imprezy tym, że nikt nie jest pijany, wszyscy noszą formalne stroje i że godzinę później są znowu za swoim biurkiem - no chyba, że lunch się przedłuży.
MB