W Polsce korzysta z nich około pięciu milionów osób, w USA ponad 40, a w Chinach więcej niż 100. Na terenie całej Unii Europejskiej liczba ta zbliżona jest do wyniku ze Stanów Zjednoczonych. Choć w naszym kraju badania pokazują, że portale randkowe tracą użytkowników na rzecz serwisów społecznościowych, cały rynek e-randek wart jest nie miliony, a miliardy dolarów.
Jak podawał rok temu „Dziennik Gazeta Prawna”, roczne przychody z serwisów randkowych z całego świata wynoszą już dwa miliardy dolarów (w USA wyprzedzając branżę porno). Operatorzy takich portali zarabiają, ale to też pokazuje, że ich usługi najzwyczajniej w świecie nie są bezpłatne. Jeśli ktoś liczy na darmowe randkowanie on-line, powinien mieć się na baczności.
Czarno na białym
Portale randkowe potrafią zaskoczyć w różnoraki sposób. Jak zadbać o to, by niespodzianka nie była nieprzyjemna? Nim dojdzie do wypełnienia profilu, określenia wymagań i wstawienia zdjęć, obowiązkowa jest uważna lektura regulaminu. Na co zwrócić uwagę? Drażliwe kwestie finansowe, możliwość usunięcia konta oraz adres operatora. Jeśli ten działa za granicą, w przypadku problemów z niesłusznie pobieranymi opłatami z pomocy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nici.
Pułapek w serwisach internetowych nie brakuje także w trakcie korzystania z nich. Tu wina leży już po stronie użytkowników. Jeśli nie określają, że interesuje ich jedynie przyjaźń czy poważny związek, głosy, jakoby w portalach roiło się od „napaleńców”, są nieuzasadnione. Wystrzegać należy się również zbytniej otwartości i przekazywania prywatnych danych – adresu czy numeru telefonu. Ten krok lepiej podjąć podczas spotkania w cztery oczy, umówionego w miejscu publicznym.
Pasażerski czy katolicki?
Kilka lat temu w Polsce działało parę ogólnych portali. Z czasem musiały one zacząć rywalizację z serwisami bardziej wyspecjalizowanymi: przeznaczonymi dla określonej grupy wiekowej (np. studentów lub osób po 40-tce), osób aktywnych fizycznie, samotnie wychowujących dzieci, chcących podróżować (sponsoring randkowo- podrózniczy) czy zamieszkujących konkretne miasto. W sieci działają także portale kojarzące ze sobą ludzi w rozmiarze plus-size czy pasażerów międzynarodowych portów lotniczych (o randkowaniu na lotnisku pisaliśmy tutaj).
Osobną grupę tworzą serwisy randkowe, w których poznają się katolicy. Rejestrujące się w nich osoby wyznają te same wartości. Co za tym idzie, poszukiwanie w nich partnera, kiedy samemu jest się przeciw ślubom kościelnym, jest raczej bezowocne. Twórcy pierwszego w Polsce serwisu randkowego dla katolików Przeznaczeni.pl podkreślają, że największą dumą portalu są dzieci. - W wielu rodzinach Przeznaczonych narodziło się ich już ok. 300 – zaznaczają w dziale „Nasza historia”.
Tweet kontra całus
Internautom, co pokazują statystyki, zamiast portali randkowych do gustu przypadają bardziej serwisy społecznościowe – głównie Twitter i Facebook. Choć ich cel jest inny, niejednej osobie zdarzało się w nich nawiązywać znajomości z nowymi osobami. Czy są one owocne? Tu słynne „będą z tego dzieci” z pewnością jest rzadsze niż u singli logujących się w tradycyjnych portalach randkowych, ale kto wie – może Bridget Jones się uda? W końcu w nadchodzącej tego roku części ma być specjalistką od randek internetowych.
MM