Terry Richardson uchodzi w branży za wyjątkowo perwersyjnego fotografa. Miłośnik nagiego kobiecego ciała słynie z rozbierania wszystkich modelek, które trafią do jego studia. A ponieważ Richardson otrzymuje zlecenia od właściwie wszystkich liczących się wydawnictw i marek w środowisku, modelek garnących się przed obiektyw jego aparatu nie brakuje. Prestiżowe zlecenie okazuje się być często okupione sporym poświęceniem, na które zresztą mało kto zwraca uwagę.
Specyficzne podejście Richardsona do pracy nie jest tajemnicą. Wszyscy z uśmiechem opowiadają, jak to fotograf prosi, by na planie nazywać go wujkiem Terrym, wiedzą, że czasem lubi się rozebrać, że ma co najmniej dziwne upodobania i pracę traktuje jak jedną wielką zabawę z seksualnym podtekstem. Modelki pozujące Richardsonowi zwykle przyjmują tę konwencję i starają dobrze się bawić. Zabawa najczęściej obejmuje rozbieranie, a nierzadko również kontakty seksualne z fotografem. Młode, niedoświadczone dziewczyny, które marzą o karierze modelki są w stanie dla tej kariery zrobić wiele. A ponieważ zdjęcia Richardsona trafiają do najlepszych magazynów na świecie, a jego nazwisko należy do czołówki fotografów mody, takich zdeterminowanych modelek nie trzeba ani szukać, ani długo namawiać.
Temat „niekonwencjonalnych” zachowań Richardsona i seksualnych orgii odbywających się na planie zdjęciowym powrócił za sprawą kilku znanych modelek, które postanowiły głośno opowiedzieć o sesjach z fotografem. Rie Rasmussen i Jamie Peck ujawniły drastyczne wspomnienia z pracy z Terrym Richardsonem, który wydaje się nie widzieć różnicy między zdjęciami mody z zdjęciami porno. Swoją opowieścią modelki uruchomiły lawinę i podobnych historii pojawiło się całe mnóstwo. Szczegółowo opisano wszystko to, o czym branża doskonale wie i na co daje przyzwolenie.
Terry Richardson jest jednak nietykalny i nie robi sobie wiele z tych „wspomnień”. Co więcej, poskarżył się nawet agencji na modelkę, która publicznie go obraża. Nietykalność gwarantują fotografowi systematycznie napływające, prestiżowe zlecenia. Osobowości mody takie jak Anna Wintour, Carine Roitfeld oraz największe domy mody i popularne sieciówki powierzają Richardsonowi swoje kampanie i zlecają sesje zdjęciowe. Publicznie wypowiadają się o jego talencie i doskonałej pracy, budując i umacniając jego legendę. Nic więc dziwnego, że właściwie nikt w środowisku nie wierzy, że wyznania modelek są w stanie zaszkodzić Richardsonowi, a opowieści, które powinny wykluczyć go z branży, cokolwiek zmienią w jego zachowaniu. Redaktorzy, styliści, dziennikarze i wydawcy całą sprawę podsumowali jednym stwierdzeniem: „to Terry Richardson”, taki jest i taki ma styl.
Przeczytaj również o chronionych przez prawo nieletnich modelkach oraz dlaczego Anja Rubik nie chciała wystąpić w kalendarzu Pirelli robionym przez Richardsona.
AW