5-latka w obcasach, 11-latka w kultowym trenczu Burberry i tiulach od Lanvin za 1200 dolarów, 4-latka z torebką Salvatore Ferragamo w ręku.
Dorosła moda w zminiaturyzowanej wersji cieszy się coraz większą popularnością. Małe dziewczynki pokochały zakupy i razem z mamami chętnie odwiedzają luksusowe butiki. Ekskluzywne marki, widząc potencjał, coraz częściej poszerzają swoją ofertę dla najmłodszych klientów. Dior, Ralph Lauren, Lanvin, Gucci, Burberry, Stella McCartney, Marni – wszyscy oferują kolekcje dziecięce. Co ciekawe, kolekcje dla dzieci do złudzenia przypominają te dla dorosłych. Znane fasony, modele i elementy garderoby wprost z wybiegów najważniejszych projektantów pomniejszono i powieszono na malutkich wieszakach w eleganckich sklepach. Małe dziewczynki nie gustują już bowiem w dziecięcych nadrukach, zabawnych deseniach i słodkich falbankach. One noszą dokładnie to, co ich mama. Ten sam wykrój i kolor. Różnica sprowadza się bardzo często głównie do rozmiaru. Funkcjonalność i fakt, że dziecięca budowa ciała nijak się ma do budowy ciała dorosłego człowieka nie mają tu większego znaczenia. W kwestii mody – ostatnio również tej dla najmłodszych - mało kto zajmuje się tym, by ubranie dopasowane było do stylu życia noszącej go osoby.
Problem w tym, że dziewczynki nie tylko płaszcz i torebkę chcą mieć taką jak mama. Chcą też nosić obcasy. Kluczową rolę w promowaniu dziecięcych butów na obcasach i koturnach odegrała Suri Cruise. Zdjęcia córki Katie Holmes i Toma Cruise’a w srebrnych sandałkach na obcasach obiegły świat. Jedni zjawisko ostro skrytykowali, inni pobiegli do sklepów kupić córkom identyczne buty. Dziecięce espadryle od Michaela Korsa, sandały na koturnie Stuart Weitzman, pantofelki na obcasie z wiosenno-letniej kolekcji Steve Madden Kids sprzedają się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Sprzedaż dziecięcych butów rośnie, a branża znacznie lepiej znosi kryzys niż moda kierowana do dorosłych.
Kiedyś małe dziewczynki wyciągały z szafy szpilki mamy i umazane szminką (również mamy) paradowały dumne po domu udając dorosłe kobiety. Dziś udawanie się skończyło, a dziewczynki w markowych torebkach mają własne błyszczyki, a na stopach własne obcasy, w których dumnie kroczą u boku równie modnej mamy. Psychologowie coraz głośniej mówią o zacieraniu granic między dorastaniem a dorosłością i o dorosłych, którzy niebezpiecznie skracają czas dzieciństwa swoich potomków. Małe dziewczynki zamiast być dziećmi, szybko stają się kobietami.
A ponieważ ekskluzywna dziecięca moda potrzebuje promocji, pojawiły się sesje zdjęciowe z dziećmi i poważny problem etyczny. Dziecięce modelki pozują w ubraniach do złudzenia przypominających te, które w szafie ma mama. Podobieństwo do dorosłych sesji zdjęciowych też jest zauważalne. Nic dziwnego, że coraz wyraźniej słychać głosy o niebezpiecznym sprowadzaniu dziecięcego ciała do roli obiektu seksualnego.
Poza psychologią i skomplikowanymi względami etycznymi jest jeszcze kwestia zdrowia i konsekwencji, jakie może mieć dla niego noszenie butów na koturnach i obcasach w tak młodym wieku.
Kiedyś określenie „stara maleńka” uważano za negatywne, a dziewczynkę ubraną w obcasy i płaszcz do złudzenia przypominający ubranie dorosłego za śmieszne. Dziś to stylizacja szalenie pożądana, za którą rodzice gotowi są zapłacić duże pieniądze. Chwilowa moda czy znak czasów, w których dorośli zrobią wiele, by się odmłodzić, skazując jednocześnie swoje dzieci na przyspieszone dorastanie? Trudno powiedzieć. Jedno jest natomiast pewne, za trendem stoi poważny biznes i ogromne pieniądze, które generuje dorosła moda dziecięca.
Zobacz równie: 5-letnia ikona mody.
Zobacz również: Kontrowersyjna sesja z dziećmi w magazynie Vogue.
Zobacz również: Burberry w miniaturze, czyli repliki dla najmłodszych.
Zobacz również: 10-letni Romeo Beckham w kampanii Burberry.
AW