Coraz mniej rzeczy i zjawisk wydaje się niemożliwych. Pobłażliwego uśmieszku nie wywołuje już nawet turystyka kosmiczna. Choć wielu podróżników w korzystaniu z niej ograniczają wysokie koszty, ten rodzaj turystyki i tak znajduje swoich sponsorów. Interesują się nią miliarderzy, którzy zamiast w tradycyjnym porcie lotniczym, swoją podróż wolą rozpocząć od portu kosmicznego.
Kilka nowości z dziedziny turystyki kosmicznej ma przynieść 2013 rok. W tymże roku wystartować mają loty Virgin Galactic. Podczas 2,5-godzinnego rejsu samolotem WhiteKnightTwo pasażerowie wniosą się na wysokość 100 km, kilka minut spędzą w stanie nieważkości. Port kosmiczny Gateway to Space w Nowym Meksyku jest już gotowy. Do chwili jego otwarcia, które nastąpiło jesienią ubiegłego roku, na loty komercyjne zapisało się kilkaset osób.
Zainteresowanie ludzi astronautyką odzwierciedla także popularność centrów technologii kosmicznej, jak choćby tego znajdującego się w Bremie. W przyszłym roku loty w stanie nieważkości przeżyć będzie można na pokładzie samolotu rakietowego Lynx. Za ponad 300 tys. złotych będzie można się wznieść na wysokość 61 km. Cena nie należy do niskich, samolot mieści jednak tylko pilota i jednego turystę.
Liderem w dziedzinie turystyki kosmicznej nadal jest jednak amerykańska firma Space Adventures. Wygląda na to, że nie zamierza tej pozycji opuszczać. Co prawda nie będą mieli monopolu na podróże w przestrzeni orbitalnej, ale przewidują, że już w 2015 roku w ich ofercie znajdą się loty wokół Księżyca. Wszelkie starania w tym zakresie są opłacalne – według Federalnej Administracji Lotnictwa loty kosmiczne w ciągu 10 lat mają być warte 1 mld dolarów.
Turystyka kosmiczna jest oczywiście domeną nie tylko miliarderów, ale także celebrytów. W październiku swój lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) zapowiedziała piosenkarka Sarah Brightman. Według agencji Reuters podróż, zaplanowana wstępnie na 2015 rok, może kosztować ją nawet 50 mln dolarów.
MM