Pokazy domu mody Louis Vuitton są jak podróże w czasie – nieprzewidywalne i bez granic. Marc Jacobs - kapitan tego wehikułu w zeszłym sezonie zabrał widzów na XIX-wieczny dworzec kolejowy rodem z Anny Kareniny, a tym razem zrobił skok do lat 60 –tych XX wieku.
Na dziedzińcu Luwru umieszczono ruchome schody, a wybieg pokryto przypominającym szachownicę wzorem, który dla domu mody Louis Vuitton odkrył Damier. Motyw ten wykorzystał Jacobs również do stworzenia nadruków na strojach. Kwadraty są ozdobą sukienek, spodni płaszczy, topów. Różnią się jedynie kolorem i wielkością. Te sztywne ramy wzorów przełamywały nadruki w kwiaty, które na zasadzie kontrastu dawały nieco lżejszy i łagodniejszy look.
Na wybiegu dominowały trzy długości ubrań: mini, midi, maxi. Jacobs postawiał na klasyczne linie nawiązujące do stylu lat 60-tych.
Dziewczęce trapezowe sukienki, tuniki i luźne płaszcze świetnie wpisywały się w pop - artowy klimat. Soczyste kolory to także jeden z najbardziej przykuwających uwagę akcentów kolekcji. Pojawiły się nie tylko jaskrawa cytryna i soczysta zieleń, ale też paleta stonowanych beży, brązów czy szarości. Dla miłośniczek nienagannego stylu Louis Vuitton zaskoczeniem zapewnie będą krótkie topy, czy transparentne kraciaste spodnie.
Kolekcja nie jest jednak zdominowana modelami awangardowymi. Ciągle dominującą linią są eleganckie koktajlowe sukienki i szykowne długie spódnice. Ważnym dopełnieniem pokazu były dodatki i buty. Dziewczęce opaski na włosy, niewielkie kuferki, kopertówki i buty na spłaszczonym niewielkim obcasie z bardzo mocno wydłużonym noskiem urzekały elegancją i jakością.
Minimalistyczna i geometryczna – taka jest najnowsza kolekcja Louis Vuitton. Bez zbędnych ozdób, z nostalgiczną nutą powrotu do szalonych lat 60-tych, dziewczęcych, ale także zmysłowych i kobiecych. Marc Jacobs to świetny podróżnik - po raz kolejny udało mu się oczarować wszystkich wyprawą w czasy pop - artu.
MB