Czym jest rozmiar 0 – sygnałem niedowagi czy szczytem marzeń współczesnych kobiet? Zależy o jakim świecie mówimy, modelingu czy całej reszcie. Dla wszystkich poza przedstawicielami tego pierwszego, rozmiar 0, czyli europejskie 32, jest czymś nie do pomyślenia. Kobiety marzą co prawda o tym, by wcisnąć się w sukienkę czy spodnie 34, ale mniejszy rozmiar może już świadczyć o anoreksji.
Pocieszające jest więc, że piękno miewa i większe rozmiary. Modelki plus-size to już nie grupa kilku kobiet, uczestniczących w pokazach mody od czasu do czasu, a raczej wiele przedstawicielek świata modelingu, z którym utożsamiać mogą się zwyczajne kobiety. Zdarza się, jak w przypadku Crystal Renn , że tracą wagę i status modelki plus-size, ale i tak nadal kojarzone są z większymi rozmiarami.
Zarówno Crystal Renn, jak i jej koleżanka po fachu, Marquita Pring, sprzeciwiają się tworzeniu kategorii modelek plus-size. Pokazuje ona, że lepiej zbudowane kobiety wciąż traktowane są w świecie modelingu jako coś nienormalnego, nie mającego związanego ze zwyczajną pracą przed obiektywem czy na pokazach. Ale przecież pojawiania się ich w kampaniach i na wybiegach z pewnością nie można jeszcze nazwać standardem.
Jednak gdyby samo określenie „modelki plus-size” zostało wycofane, byłby to ich sukces. Wreszcie traktowane byłyby jako pełnoprawne modelki, które mogą się nie tylko spełniać zawodowo, ale być także zdrowymi i pięknymi kobietami.
Tego, że w pełni na to zasługują, dowodzą poniższe zdjęcia. Tara Lynn, Whitney Thompson, Mia Tyler, Ashley Graham czy Robyn Lawley wyglądają dobrze, mimo że nie noszą ubrań w rozmiarze 36 ani nawet 38.
Uroda, bardziej niż od rozmiaru, zależy od proporcji ciała. Biorąc pod uwagę naciski na producentów odzieży, projektantów i agencje modelingu, grono modelek plus-size będzie rosnąć w siłę.
MM