Każda uroczystość wyprawiana na cześć własnego dziecka zapada w pamięć. Imprezy bywają kosztowne, ale są w końcu upamiętnieniem przełomowych momentów w życiu potomka. Poza urodzinami zwykle świętuje się jeszcze chrzest i pierwszą komunię. Jednak, podobnie jak w przypadku ślubów cywilnych, nieochrzczenie dziecka nie wyklucza rodzinnego spotkania.
Impreza USG, o jakiej pisaliśmy na początku roku, nie jest jedynym pomysłem młodych rodziców. Podczas gdy osoby spodziewające się dziecka z dumą prezentują rodzinie i przyjaciołom obraz USG, świeżo upieczeni rodzice świętują nadanie swojemu potomkowi imienia. Impreza, nazywana w krajach anglojęzycznych naming party, umożliwia przedstawienie dziecka szerszemu gronu.
Naming party to z pewnością pierwsza okazja, by maluch „poczęstował” gości tortem. Impreza organizowana jest zwykle wtedy, gdy niemowlę ma już kilka miesięcy. Przebiega ona najczęściej według takiego scenariusza, jak chrzciny. Różnica polega głównie na tym, że uroczystości rodzinnej nie poprzedza kościelna ceremonia.
Osób uznających się za chrześcijan ubywa z każdym rokiem. Sukcesywnie rośnie więc grupa ludzi organizująca świeckie uroczystości. Sprawę chrztu komplikuje choćby sytuacja, w której rodzice są różnych wyznań lub jedno z nich jest niewierzące. Ateiści wychodzą z założenia, że ochrzczenie dziecka byłoby nieuczciwe zarówno wobec nich samych, jak i ludzi wierzących.
Uroczystość upamiętniająca nadanie dziecku imienia, traktowana jako ceremonia przywitania w rodzinie, to alternatywa dla skomercjalizowanych wydarzeń religijnych. Jeśli samemu nie jest się wierzącym, wybór wyznania pozostawia się dzieciom. Jednak bez względu na przekonania, dziecko dorasta i każdy przełomowy moment zasługuje na uczczenie.
Czytaj też: Impreza USG – nowy trend za oceanem
Czytaj też: Ekologiczna żywność dla niemowląt to ściema?
Czytaj też: Luksus dla dziecka. Niezwykłe łóżeczk
MM