Chyba nie ma takiej dziedziny, która dzięki telewizyjnym show nie zostałaby wzniesiona na piedestały. Nie inaczej jest z kulinariami – programy i seriale z kuchnią w roli głównej zaostrzają apetyt. Jeśli komuś wydaje się, że tylko postacie ze szklanego ekranu promują nowe trendy, to jest w błędzie. Ze znaczenia powiedzenia „przez żołądek do serca” jeszcze bardziej zdają sobie sprawę organizatorzy festiwali kulinarnych.
W Polsce jest ich bez liku. W mieścinach i dużych aglomeracjach. Trudno powiedzieć, czy kulinarne show w telewizji jakoś wpłynęło na ilość organizowanych festiwali. Największe z nich, o najdłuższych tradycjach, działały dużo wcześniej. Zatem trendsetterem jest nie ten, kto jako „gadająca głowa” próbuje rewolucjonizować polskie restauracje, a aktywny uczestnik kulinarnej imprezy.
Festiwale smaku, tak w Polsce, jak i np. we Włoszech, gdzie chętnie uczęszczane są imprezy poświęcone winom czy truflom, promują zazwyczaj produkty regionalne. Najlepszym przykładem jest tegoroczny Europejski Festiwal Smaku w Lublinie, na którym pojawili się serowarzy, piekarze, pszczelarze i miłośnicy pierogów.
Podobne wydarzenia, z mniejszym lub większym rozmachem, organizują inne polskie miasta: Jarmarki Dominikański w Gdańsku przyciąga więcej tłumów niż np. Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku w Poznaniu. Szczególnie ważne w takich imprezach są konkursy, które pozwalają zabłysnąć amatorom gotowania czy pieczenia.
Festiwale kulinarne zwykle są imprezami tematycznymi. Do grona liderów w wybranych kategoriach zalicza się m.in. Zieloną Górę z corocznym Winobraniem czy Kraków ze Świętem Chleba. Dla społeczności to jasny sygnał: kuchnia staropolska i wykorzystywanie produktów regionalnych są na topie (o trendach kulinarnych pisaliśmy też TU)
Podobnych wydarzeń nie brakuje w całej Europie. Nie bez powodu większość z nich organizowana jest latem i jesienią. To czas podróży, a kuchnia i regionalne smaki tworzą kulinarną turystykę. Z takiego założenia wyszły też polskie województwa i miasta, tworząc szlaki kulinarne, np. województwa łódzkiego czy Gdyni.
MM