Kiedy ktoś nie potrafi o siebie zadbać, wyręczyć muszą go władze. Uwielbienie dla słodzonych napojów w Nowym Jorku postanowił ukrócić sam burmistrz. Michael Bloomberg, w ramach walki z otyłością, zakazał sprzedaży słodkich napojów w kubkach powyżej ok. 0,5 litra.
Jego rozporządzenie, dotyczące zarówno napojów gazowanych, jak i herbaty czy czekolady, będzie obowiązywało głównie w restauracjach i kinach.
Zakaz to przede wszystkim dodatkowa praca dla baristów. Kina będą musiały zaopatrzyć się w mniejsze kubki, a goście odzwyczaić od zamawiania dużej coli. W przypadku dużej kawy, trzeba będzie dosładzać ją samemu. Zakaz nie dotyczy jednak kawy latte – ją ratuje duża zawartość mleka. W kawiarniach niedostępna będzie już duża czekolada – podawana będzie ona jedynie w kubkach małych oraz średnich.
Nowojorczycy nowym zakazem, który w życie wejdzie już 12 marca, są mocno poirytowani. Ci, którzy i tak dbają o linię, nie potrzebują dodatkowych przepisów, zresztą zdaniem właścicieli kawiarni - niespójnych. Różne sieci interpretują je inaczej, nie brakuje też wątpliwości dotyczących kawy mrożonej. Wybrane kawiarnie nie planują natychmiastowych zmian, tym bardziej, że mandaty w wysokości 200 dolarów będą wystawiane dopiero po 3-miesięcznej karencji.
Przypomnijmy, że Michael Bloomberg lubuje się w zakazach. Radzie, a pośrednio także mieszkańcom Nowego Jorku, zaproponował już zakazy dokarmiania bezdomnych, noszenia słuchawek oraz picia kawy w styropianowych kubkach. Niektóre podyktowane są m.in. troską o ochronę środowiska, nie zmienia to faktu, że burmistrza Nowego Jorku ludzie kojarzyć będą z zakazami, a nie proekologiczną postawą.
Czytaj też: Rzym zakazuje jedzenia w miejscach publicznych
MM